Mimo buntu na pokładzie, nadgorliwie okazywanego focha, nadużywania słowa "nie" i "nie wiem", ciągłego "nie cem, zostaję!"- w czasie gdy wyjść z mieszkania należy, powłóczystego sprzeciwu na WSZYSTKO i wszystkich, pokładania się na podłodze marketu/sklepu/klatki schodowej, na chodniku... jakoś w tej przestrzeni dwu i pół-latka się odnajdujemy. Osobowość naszego Dzidziola się kształtuje. Charakter szlifuje Jul swój. I choć nie pozwala nam ani na moment o tym zapomnieć, to i tak wielbimy małego Dziada! My, Zezuzulle, poczciwego Zezuzulla miłujemy. Bo matula i tatulo zdzierżą wszystko. Mówię Ci Synu, nie fikaj, bo i tak nas nie złamiesz:D
Jul - mimo buntu - nie do kupienia
Czapa - prezent od - TU
Szalik - matula
Bluza - Gray Label - TU
Kurtka - Next
Spodnie - Zezuzulla - TU
Buty - Bartek
I ciężko się z fochów wyrasta ;) Nam idzie słabo :D
OdpowiedzUsuńPS Lowam ten kolor na czapce i szaliku, na tyle lowam, że mam go na ścianie :D Choć nazwać go nie umiem...
Olg...pliściu, nie znasz się:D Toć my żyjemy nadzieją, że lada dzień wszystko minie:D
UsuńNo jak to? Jak to? Musztardowy :D
Olga, Ty mnie nie strasz...Wikusia podobnie jak Jul ostatnio ciągle się focha...i słowa Nie nadużywa:P
Usuń:D Olga, no weź, daj nam nadzieję:D
UsuńYyy, dzisiaj jest lepiej? :] No taka sinusoida to jest. Dwa dni Ewka miała totalnego focha, NIE, prychania, wicia się i protest songu. Dziś wstała i uśmiech, żarciki, zgoda. Myślicie, że coś knuje??? :D
UsuńPS No jest musztardowy i musztardowy no. Czasem mam wrażenie, że musztarda puszcza się z ogórkiem kiszonym i ten kolor też jest świetny! :D
A jeszcze chciałam dodać, że to co mam na ścianie to wyblakła monsunowa zieleń :D
UsuńAlbo zmieniłaś kolor ścian (i o tym nie wiem) albo Ty mówisz o oliwkowym:D
UsuńPs. Noooo...i od razu mi lepiej- to na lepszy dzień Ew:D
JA nie zmieniłam, ale czas + słońce mogły to zrobić ;) No nie do końca oliwkowy... Jest coś pomiędzy musztardowym i oliwkowym? Bo to by pasowało :D
UsuńZaraz...coś pomiędzy oliwką a musztardą? Hmmm...to może być tylko mozzarella:D
UsuńDobrze, że nie... gruba parówka :D
UsuńBARDZO dobrze:D
UsuńJeśli mój synuś wda się w mamusię swoją to też będzie foszasty, aż strach się bać. W sumie już jest, ale w tym wieku mogę mu to wybaczyć :P
OdpowiedzUsuń2-3 latkom wszystko można wybaczyć:)
UsuńFranka rowniez wkroczyla w faze focha i wyglada na to, ze jej sie podoba i troche tam pobedzie... Jul w czapie - cud, miod, musztarda:)
OdpowiedzUsuńCzapa jest rewelacyjna!Idealna na wiosnę:D Dziękujemy!!!
UsuńMinie, minie :) U nas przeszło, na jak długo, nikt nie wie, ale jaka ulga, wiemy tylko my :) Musztardowy uwielbiamy!
OdpowiedzUsuńUuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff:D
UsuńOj mój 3 latek nadal z buntu dwulatka nie wyrósł :) i coś czuje, że i przez kolejne lata nie wyrośnie :)
OdpowiedzUsuńMy już nie wiemy, czy nasz bunt do 2 czy 3-latka zaliczać:D
UsuńAleż on piękny..a jak ubrany !! cudownie ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy www.kacikkuby.blogspot.com
Oooo, tu się zgodzimy- piękny jest:D
UsuńKochać i już ;) Aż się boję, co to będzie... Jul boski jak zwykle!
OdpowiedzUsuńNie dygaj:D Da się znieść:D Nic ino zęby zacisnąć i przed siebie:D
UsuńU nas bunt 2 latka przeszedł płynnie i niemal niezauważalnie w bunt 3 latka :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że za chwilę się nie dowiem, że istnieje też bunt 4 - latka :P
http://kusiatka.blogspot.com/
Hahahahaha:D Dobre:D
UsuńSpokojnego poniedziałku! pamiętaj - powiedz Julowi, że dziś wtorek, może da się nabrać :D
OdpowiedzUsuńps. ej u nas bunt minusdwumiesięczniaka ;) pęcherz i wątroba ledwo żyją :D hihihihi
:D :D :D
UsuńLeo wie jak ćwiczyć mięśnie:D
Jak wylezie z brzucha to odstapię mu mój worek treningowy :D
UsuńTeraz takim workiem jest dla Leona wątroba:D Co się Chłopak będzie w brzuchu ograniczać?!:D
UsuńSarepską w wydaniu Jula uwielbiam. Oplułam monitor jak przeczytałam: JUL MIMO BUNTU- NIE DO KUPIENIA. Hahaha. Moja prawie 18 i też jest nie i nie. Nawet jak jest tak to mowi nie. A zdjecia jak zwykle u Was mają klimat:)
OdpowiedzUsuńO tym samym myślałam pisząc "nie do kupienia":D
UsuńNo i my nie będziemy się wyłamywać - i u nas często Maja-buntowniczka
OdpowiedzUsuńTo ten wiek...to TEN wiek:D
UsuńNo wiec, wspolczuje Wam rodzicom, na probe wiecznie wystawianym ;) wspolczuje, bo u nas to samo (no moze z wyjatkiem pokladania sie na powierzchniach plaskich) a do tego wszystkiego jeszcze szczeniak 7 miesieczny przy nodze lata i hormony mamine dokazuja....ale nie zlamiemy sie, o nie!! :)
OdpowiedzUsuńHahahaha:D Nikt nie zrozumie matki lepiej niż inna matka:D
UsuńA ja polecam "Rodzicielstwo przez zabawę", takie podejście nas ratuje - wyjść z domu nicpoń nie chce, ale na księżyc polecieć to już tak, ubieranie błyskawiczne :)
OdpowiedzUsuńA zobacz, nie znałam:D Clatite, co u Was, bo chyba sto lat nie pisaliście?:O
UsuńWszystko u nas dobrze, do przedszkola się szykujemy. Do bloga serce straciłam i zamknęłam (chociaż do starych znajomych zaglądam :)). Zamknięta tez działalność biznesowa. Piszę sobie na blogu kulinarnym, bo jednak chęć pisania troszkę jest. Zapraszam :) http://morgankitchen.blogspot.com/
UsuńMy tez się zaczynamy przedszkolakować:D Masz stresa? Bo ja trochę tak:/ Matczyne bóle rozłąkowe mną targają, ale jakoś daję radę:D
UsuńDzięki za namiar na bloga! Chętnie wypróbujemy Wasze przepisy:D
Mój synek wszedł w fazę buntu bardzo gładko, tak mniej więcej okolicach 1,5 roku i tak do dziś nie bardzo chce z tej fazy wyjść, a ma już 3 lata. Myślę, że nam się po prostu trafił już taki zbuntowany i tak pewnie już mu zostanie. Pocieszam się, że takim ludziom jest dobrze w życiu, bo potrafią jasno komunikować swoje potrzeby i asertywność mają opanowaną do perfekcji ;) Tak więc nie ma tego złego....
OdpowiedzUsuń:D A wiesz, że jest logika w tym:D No jest!:D
UsuńSuuper czapa! A co do zlosnikow to my wychowujemy tak azeby on myslal, ze sie sam wychowuje. Nalezy przy tym byc cwanym niczym lis... :)
OdpowiedzUsuń:D Czyli podstęp!:D
UsuńOj te buntujące się Dzidziole... Dają popalic, ale i tak się je kocha jeszcze mocniej. U nas bunt raz jest raz znika. Teraz jesteśmy na etapie piszczenia. Jak tylko się coś nie spodoba wielmożnemu hrabiemu to piszczy. Bębenki w mych uszach są na wykończeniu... Ale i to minie... (tylko nie wiem czy najpierw ogłuchnę czy Młody zaprzestanie piszczec)... A Jul piękny jak zawsze! Nie da się Go nie wielbic!
OdpowiedzUsuńU nas drugi dzień spokoju, czyli nastawiam się na jutro, że będzie sajgon:D
Usuń